12.07.2018

– Czego można się nauczyć, będąc przez dwa lata dyrektorem sportowym Hetmana?

Przede wszystkim pokory. Po raz pierwszy spotkałem się z taką sytuacją, że pracując na 200% i angażując się w działalność klubu na całego, pewne rzeczy nie wyszły do końca tak, jak bym tego oczekiwał. 23 lata funkcjonuję w biznesie, zajmowałem wiele stanowisk menedżerskich i za każdym razem dawałem sobie radę. Wiedza i umiejętności, które posiadam, a także determinacja w dążeniu do celu sprawiły, że mogę uznać się za człowieka spełnionego. Od roku mam własną firmę, praca sprawia mi przyjemność, a poświęcony czas przynosi efekty.  Natomiast w Hetmanie nie poszło  mi tak, jakbym sobie tego życzył.

Jakie były tego przyczyny?

– Tak naprawdę nie znam do końca odpowiedzi na to pytanie. Analizowałem to wielokrotnie, ale nadal trudno o logiczną odpowiedź. W pierwszym roku trafiliśmy na solidną Chełmiankę, która od kilku lat grała tym samym mocnym składem i po prostu nie byliśmy w stanie jej przeskoczyć. Natomiast to, co wydarzyło się w tym roku, jest dla mnie ciągle szokiem. Stal Kraśnik wyskoczyła jak filip z konopi i zwyczajnie rozjechała tę ligę. Nikt z nas się tego nie spodziewał. Z mojej strony największym błędem, do którego się przyznaję, było zatrudnienie Marka Motyki. To był mój pomysł i biorę za niego odpowiedzialność. Myślałem, że skoro przyjdzie trener z doświadczeniem w Ekstraklasie, trener, który grał w Hetmanie i zna zamojskie realia, będzie to strzałem w dziesiątkę. W teorii wszystko pasowało, ale niestety życie pokazało, że okazało się niewypałem. Z pewnością miało to decydujący wpływ na wynik sportowy całego sezonu, ale to, co zrobiła Stal Kraśnik, było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

A propos Marka Motyki i jego zarobków. Jak miała się rzecz? Czy prawdą jest, że klub czeka proces z tytułu przedwczesnego rozwiązania umowy z trenerem?

– Na dzisiaj Hetman nie ma absolutnie żadnych spraw sądowych. Temat z Markiem Motyką jest zamknięty. A co do jego uposażenia, to koszty, które ponosił klub, nie różnią się od tych, które ponosi z tytułu zatrudnienia Jacka Ziarkowskiego.

35881838_1816408031749201_6249417611726028800_n

– Czyli w grę wchodził wiec sponsor prywatny…

  Tak właśnie było.

– Skoro mowa o tym, to na jakie wsparcie mógł liczyć Hetman ze strony firmy Oscar Lesława Kapki?

Środki, które pan Kapka lokował do klubu, to było około 15% całego budżetu. Nie była więc to wartość, która w jakiś sposób wstrząsnęłaby naszymi finansami, aczkolwiek korzystając z okazji, chciałbym bardzo podziękować panu Kapce za wsparcie Hetmana. Takim ludziom należy się szacunek. Umowa z panem Kapką obowiązywała do końca marca. Mieliśmy też dżentelmeńską umowę, że jeżeli Hetman awansuje do trzeciej ligi, to pan Kapka przeleje na konto klubu pieniądze za okres kwiecień – czerwiec i jestem pewien, że zrobiłby to.  Myślę, że w dalszym ciągu jest on zainteresowany tym, żeby projekt Hetmana wspierać. Oczekuje jednak ze swojej strony pewnych rozmów z włodarzami miasta. Zadeklarował, że jeżeli będzie chciał zainwestować swoje środki w piłkę nożną, to na pewno będzie to Hetman. Temat jest więc otwarty.

Jak blisko funkcji trenera Hetmana był Paweł Babiarz?

Bardzo blisko. W momencie, gdy odchodził Krzysiek Rysak, Paweł Babiarz otrzymał od nas propozycję objęcia drużyny. Poprosił jednak o czas do końca sezonu, a my nie mogliśmy jednak tyle czekać.

Jeżdżąc po Zamojszczyźnie, ale i w samym Zamościu słyszy się niestworzone historie o pieniądzach, które Hetman płaci piłkarzom. Jak to wygląda w rzeczywistości?

Nie ma żadnego zawodnika w KS Hetman Zamość, który otrzymywałby z klubu wyższe stypendium niż 1 600 zł netto. Na tyle nas stać, pilnujemy budżetu i jesteśmy partnerem wiarygodnym. W kilku przypadkach w grę wchodzą też sponsorzy prywatni, którzy dofinansowują wyróżniających się zawodników. Ale chyba nikt zdrowy na umyśle nie zarzuci nam, że potrafimy w ten sposób znaleźć środki.  W miarę możliwości pomagamy też graczom w załatwieniu pracy, ale oni muszą do tej pracy uczciwie chodzić. To chyba normalna sprawa.

Kolejna kwestia to Damian Ziółkowski. Nie chciał grać w Hetmanie?

Tak. Prośbę o rozwiązanie kontraktu motywował sprawami osobistymi. Damian pracował i trenował, ale jego rodzina nie czuła się z tym komfortowo. Prośbę o rozwiązanie kontraktu umotywował sprawami osobistymi. Chciał wrócić do Tyszowiec, tam grać i mieszkać. Nie robiliśmy mu problemów. W momencie, gdy podpisywaliśmy z nim kontrakt, liczyłem się z tym, że pogra u nas maksymalnie dwa sezony i wyląduje w wyższej lidze. Na pewno ma takie predyspozycje, ale umiejętności to jedno, a głowa to drugie. W każdym razie rozstaliśmy się, podając sobie ręce. Wiem, że interesuje się nim Motor Lublin. Najważniejsze, żeby sam wiedział, czego chce.

Czasami zarzuca się wam, że w drużynie jest wielu przyjezdnych, a dla chłopaków z Zamościa i Zamojszczyzny brakuje miejsca…

To nie jest takie proste. Osobiście miałem oko na naszą okręgówkę, jeździłem na mecze, byłem w kontakcie z trenerami. Już w zimie rozmawiałem z Filipem Maciejewskim z Omegi, Damianem Łakusem z Orkana Bełżec, Kamilem Kaproniem z Gromu Różaniec czy Filipem Pietrusiewiczem z Unii Hrubieszów. Ubolewam jednak nad tym, ze żaden z tych zawodników nie podjął nawet próby sprawdzenia się w Hetmanie. Trochę to dla mnie niezrozumiałe. Pewnie, że podjęcie treningów wymagałoby od nich zgodzenia się na zupełnie inny reżim, ale jeżeli chce się coś w piłce osiągnąć, to innej drogi nie ma. W czerwcu też zaprosiliśmy na treningi Pietrusiewicza, Mateusza Oleszczuka i Jewgienija Hruia z Unii. Zainteresowanie wyraził tylko ten ostatni.

35882678_1816401425083195_934568356575444992_n

– Co w Hetmanie w nowym sezonie?

Umowę podpisał już Michał Skiba. Do treningów wraca też Maciej Markowski. W swojej strategii i wizji Jacek Ziarkowski chciałby  mieć w bramce młodzieżowca. Twierdzi, ze przy solidnej linii defensywnej Hetmana można się odważyć na taki ruch. Mamy perspektywicznego Kubę Wyłupka, a dwóch bramkarzy dojedzie jeszcze na testy. Rozmawiamy też z kilkoma napastnikami, którzy grali ostatnio w trzeciej lidze, ale dostali też propozycję z innych klubów. Czekamy więc na odpowiedź. Złożyliśmy też propozycję powrotu Norbertowi Myszce, ale ma też ofertę z Chełmianki i raczej tam wyląduje. Rozmawiałem też z Piotrkiem Kożuchowskim, wyróżniającym się graczem CLJ Motoru Lublin, ale on już podpisał umowę z Chełmianką. Na pewno 10 lipca kilku ciekawych graczy na zajęciach się pojawi.

A właśnie. Piotr Welcz będzie już wtedy trenerem Kryształu Werbkowice, a Hetman zostanie bez dyrektora sportowego. Nie żal tego zostawiać?

Bardzo. Tak naprawdę trudno mi nawet o tym mówić. Stwierdziłem jednak, że coś mi do końca nie wyszło, więc trzeba mieć cywilną odwagę,  podziękować i dać szansę komuś innemu. Z drugiej strony mam trochę żalu do osób, które ze mną mniej lub bardziej współpracowały. To ja zostałem kozłem ofiarnym całego niepowodzenia, a przecież nie ja wychodziłem na boisko i nie ja ten zespół prowadziłem. Starałem się zapewnić jak najlepsze warunki organizacyjne, ale nie mogłem wejść na boisko w 89 min i strzelić z kilku metrów do pustej bramki. Jestem natomiast tego typu człowiekiem, że telefon odbierałem po każdym meczu i miałem wewnętrzną odwagę skomentować również spotkania przegrane. Zupełnie inna sprawa to hejterzy, czyli tchórzliwi i zakompleksieni ludzie, którzy są mądrzy jedynie, gdy pozostają anonimowi. Takie sygnały do mnie docierały, ale już od roku przestałem zwracać na to uwagę. Mam pewne wewnętrzne przekonanie, kto za tym stoi.

Dyrektor sportowy Hetman to łakomy kąsek? Będą się bić o to stanowisko?

Słyszałem o tych stawkach, które pobieram z klubu wynoszących kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie (śmiech…) Nie mam nic w tym względzie do ukrycia. Tak – pobierałem pieniądze z Hetmana, ponieważ uważam, że wszystkiego, czego się nauczyłem w życiu, będąc menadżerem w firmie, powinno mieć swoją cenę. Natomiast jeżeli ktoś uważa, ze kwota 1 500 zł  miesięcznie to są wielkie pieniądze, to niech się zorientuje, jak cenią się menedżerowie. Pewnie wiele osób będzie teraz zdziwionych, ale tyle właśnie zarabiałem. Przy okazji warto sobie przypomnieć rozmówców, od których słyszeli całkiem inne kwoty i zweryfikować ich wiarygodność.

Długo na brak ofert trener Piotr Welcz nie narzekał?

Faktycznie, przyznam się, ze w tym względzie jestem miło zaskoczony. Otrzymałem propozycje ze Startu Krasnystaw, Kryształu Werbkowice oraz z dwóch klubów z okręgówki. W podjęciu decyzji o poprowadzeniu Kryształu pomogła mi obserwacja… meczu Startu Krasnystaw. To jest zespół, który wymaga ogromnych nakładów i czasu, a to już nie dla mnie. Wybrałem Kryształ z kilku powodów. Po pierwsze, grałem tam kiedyś, a po drugie prezes Kawka i wiceprezes Kot byli bardzo konkretni. Wiem, że z frekwencją na treningach bywało tam różnie, ale mam pomysł, jak tę sytuację uzdrowić. Określiliśmy sobie cele na nowy sezon, zakasujemy rękawy i 10 lipca bierzemy się do roboty.

 Mówi się też o tym, że Piotr Welcz otrzymał propozycję wejścia do Rady Nadzorczej Fundacji KS Hetman Zamość? Czy to da się pogodzić z trenowaniem Kryształu?

To prawda, ze otrzymałem taką propozycję i zastanawiam się nad nią. Ja na Hetmana nigdy się nie obraziłem i nadal nosze go w sercu. I tak już pozostanie Jeżeli zostanę poproszony o jakąś radę, to z pewnością jej udzielę, ale nie będę już w żadnym przypadku osobą decyzyjną. A co, jak dojdzie do meczu: Kryształ – Hetman?  Niech wygra lepszy.

36188656_1816407751749229_7027446749803315200_n