Prawdziwy Kibic jest w stanie wybaczyć swojej drużynie bardzo wiele. Wybaczy porażkę, żółte czy czerwone kartki i przestrzelone „setki”. Na pewno jednak nie będzie spokojnie siedział, gdy niektórzy zawodnicy próbują przejść obok meczu.
W dwunastej kolejce trzeciej ligi (gr. IV) Hetman Zamość przegrał na wyjeździe z Hutnikiem Kraków 0:2 (0:1). I mamy po tym spotkaniu wiele pretensji do naszych graczy o brak właściwego zaangażowania.
W porównaniu do pojedynku z Koroną II Kielce trener Jacek Ziarkowski dokonał kilku zmian, dając sygnał, że nie będzie pobłażania w przypadku powtarzającej się słabszej dyspozycji. Na ławce usiedli więc Rafał Kycko, Dawid Skoczylas i Kacper Kopyciński. W ich miejsce w wyjściowej jedenastce pojawili się Rafał Turczyn, Przemysław Koszel i Bruno Wacławek. Nie zagrał też pauzujący za żółte kartki Przemysław Kanarek oraz kontuzjowany Rafał Kursa. Na szczęście do drużyny wrócił już Michał Dudek, który w meczu przeciwko Hutnikowi okazał się najlepszym zawodnikiem Hetmana.
Spotkanie po raz kolejny rozpoczęliśmy bardzo asekuracyjnie, choć miejscowi wcale piłkarsko nie wyglądali na zespół z innej półki. W pierwszej połowie to właśnie hutnicy byli bardziej aktywni, kilkukrotnie groźnie uderzając z dystansu. Za każdym razem na posterunku czuwał jednak Andrzej Sobieszczyk. Niestety, defensywna gra zemściła się na nas tuż przed przerwą. Po stracie piłki w środku pola gospodarze wyprowadzili kontrę i do siatki trafił Dawid Linca.
Po przerwie powinniśmy zdecydowanie ruszyć do przodu, ale nadal nie potrafiliśmy stworzyć zagrożenia pod bramką krakowian. W 73 min. przeprowadziliśmy w końcu akcję bramkową. W dogodnej sytuacji znalazł się Dawid Skoczylas, miejscowych uratował jednak bramkarz interweniujący ręką poza obrębem szesnastki, za co otrzymał czerwoną kartkę. Z wolnego ładnie przymierzył Patryk Słotwiński, ale górą był Mateusz Zając. W końcówce mieliśmy jeszcze jedną okazję. Aktywny Rafał Kycko popędził z piłką na bramkę gości, ale niestety… zderzył się z Mateuszem Olszakiem. Gospodarze takich przypadków uniknęli i w końcówce po szybkiej kontrze Tomasz Jaklik strzelił na 2:0.
– Po raz kolejny tracimy bramki po własnych stratach i kontrach. W trzeciej lidze takie błędy kosztują. Kolejną rzeczą jest to, że pierwszy gol padł po dwumetrowym spalonym. Sami jednak zrobiliśmy zbyt mało, żeby uniknąć utraty goli. Niestety, w nasze szeregi wkradło się sporo nerwowości. Problem jest raczej w głowach, bo nie zapomnieliśmy przecież, jak się gra w piłkę – podsumował spotkanie trener Jacek Ziarkowski.
Trudno nie zgodzić się ze słowami trenera. Dysponujemy bowiem kadrą, która powinna gwarantować odpowiednią piłkarską jakość. Nie mówimy oczywiście o walce o awans, ale pięć meczów bez wygranej to wynik, który powinien niepokoić. O ile jeszcze porażki z Siarką czy z Koroną II można wybaczyć, bo zespół walczył i dał z siebie wszystko, o tyle w Krakowie zaliczył już słaby mecz. Nie może być tak, że agresja, jazda na tyłkach i sportowa złość prezentowane są dopiero w końcówce przy niekorzystnym wyniku. Zawodnicy mają tak właśnie grać już od pierwszej minuty. I dokładnie taką postawę chcemy zobaczyć w sobotnim meczu z Wisłoką. A wówczas o wynik będziemy spokojni. Walczyć, Hetman walczyć!
Hutnik Kraków – Hetman Zamość 2:0 (1:0)
Bramki:Linca 44, Jaklik (90+2).
Hetman:Sobieszczyk – Skiba, Dudek, Żmuda, Koszel (65 Olszak) – Turczyn (68 Kycko), Myśliwiecki (46 Skoczylas), Słotwiński (80 Pupeć), Buczek, Wacławek (58 Kopyciński) – Oziemczuk.
Żółte kartki: Turczyn, Pupeć.
Czerwona kartka: Dul (75 min, zagranie ręką poza polem karnym).
Sędziował: Patryk Sowiński (Sandomierz). Widzów: 500.