Rozmowa z trenerem Hetmana Zamość, Krzysztofem Rysakiem.

Marek Sztochel: Hetman Zamość wygrywa, ale nie prezentuje stylu, który powalałby rywali i kibiców na kolana. Na boisku w Końskowoli zespołowi sprzyjało niekiedy szczęście, a przecież w piłce nożnej fortuna nie zawsze stoi po jednej stronie. Kiedy zobaczymy zamojską drużynę, który wygra, bo narzuci przeciwnikowi swój styl gry i go zdominuje? Kiedy obejrzymy występ Hetmana na miarę oczekiwań i możliwości tego zespołu?

Krzysztof Rysak: Myślę, że jest to prawdopodobne już w najbliższych spotkaniach. Do tej pory rozgrywaliśmy same trudne mecze. Mierzyliśmy się z zespołami, które mają ambicję uplasować się w czołówce IV ligi. Były to bardzo solidne zespoły, począwszy od Victorii Żmudź, a skończywszy na Powiślaku Końskowola. We współczesnej piłce nożnej na czwartoligowym szczeblu dominuje walka i zaangażowanie w grze defensywnej. Forma drużyn opiera się głównie na przygotowaniu fizycznym. Grając przeciwko tak przygotowanym piłkarzom, trudno o płynność i ładne akcje. Proszę także nie zapominać o tym, że nasz zespół funkcjonuje od dwóch miesięcy. Potrzebuje czasu na zgranie. Po pięciu meczach mamy trzynaście punktów. Ktoś może narzekać, że sporo bramek zdobywamy po stałych fragmentach gry. Owszem, ale nie należy pomijać faktu, że w każdym meczu stwarzamy sporo sytuacji podbramkowych po akcjach. W potyczce z Powiślakiem dwie „setki” miał Błażej Omański, a jedną Anton Lucyk. Gdybyśmy patrzyli na wykorzystane sytuacje, to pod tym względem byliśmy lepsi od Powiślaka. W rundzie jesiennej chcemy zdobyć jak najwięcej punktów i zająć jak najwyższe miejsce w tabeli. Nieważne, w jakim stylu. Inaczej byśmy dziś rozmawiali, gdybyś mieli na koncie sześć punktów, zdobytych po ładnej grze. Wygraliśmy w Końskowoli, a to oznacza, że w pewnym istotnym elemencie byliśmy lepsi od Powiślaka. Wynik poszedł w świat. Kto za jakiś czas będzie pamiętał, w jakim stylu wygraliśmy? Teraz czekają nas mecze z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Teoretycznie, bo przecież miejsce w dolnej części tabeli nie zawsze oznacza to, że zajmująca je drużyna jest słaba. Mam nadzieję, że kolejne mecze będziemy wygrywali po naprawdę dobrej grze.

Czy ławka rezerwowych nie powinna być wartościowsza w perspektywie walki o awans do III ligi? Brakuje na niej zmienników, którzy potrafiliby odmienić losy meczu, odegrać wiodącą rolę, poderwać drużynę do walki. Są natomiast piłkarze do uzupełnienia składu, w razie takiej potrzeby. Czy dysproporcje między podstawową jedenastką a rezerwą nie są zbyt duże?

Do tej pory najczęściej do gry z ławki wchodzili Błażej Omański, Anton Lucyk i Maciej Markowski. W meczu z Powiślakiem w podstawowym składzie zagrał Patryk Czarniecki. Mamy na rezerwie młodych zawodników, niektórzy mogą jeszcze rok czy dwa występować w zespole juniorów. Trzeba tych młodych podnieść na wyższy poziom, a do tego potrzeba czasu. W założeniach mamy opierać zespół na miejscowych wychowankach. Dlatego w następnych meczach nasi młodzi piłkarze będą dostawali szansę występów. Muszą grać, żeby jak najwięcej się nauczyć. Na dziś nie stać naszego klubu na zakup doświadczonych i ogranych piłkarzy z II i III ligi. Wkrótce do zespołu dołączy Damian Baran, wychowanek AMSPN Hetman. Mam nadzieję, że wniesie nową jakość do gry ofensywnej. Proszę zauważyć, że w rezerwie mamy przeważnie zawodników defensywnych. Trudno oczekiwać, że obrońcy, po wejściu do gry w trakcie meczu, będą w stanie wyróżniać się w ofensywie. Ponadto ci defensorzy, to – jak już mówiłem – głównie młodzież. Rzadko dokonuje się zmian w obronie, ponieważ w tej formacji potrzebni są zawodnicy doświadczeni, gwarantujący pewność w poczynaniach na boisku. Młody, nieograny zawodnik może popełnić błąd, który jeśli nawet nie będzie skutkował porażką, to z pewnością negatywnie się odbije na jego psychice.

Mecz z Powiślakiem pokazał, że jednak są w Hetmanie piłkarze, których nie da się zastąpić, nieprawdaż?

Czy ktoś sobie wyobraża defensywę reprezentacji Polski bez Kamila Glika, Stali Kraśnik bez Damiana Pietronia, albo Motoru Lublin – bez Artura Gieragi? Nie! Tak samo trudno dziś sobie wyobrazić formację obronną Hetmana bez Szymona Soleckiego. To logiczne, że o obliczu drużyn decydują indywidualności. Kapitan naszego zespołu jest taką indywidualnością. W meczu z Powiślakiem wyraźnie go brakowało. Bez niego trudno było o spokój w poczynaniach obronnych. A taki doświadczony zawodnik jest niezbędny w składzie, żeby dyrygować kolegami z zespołu, podpowiadać im, jak mają się ustawiać, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry, do którego rywala doskoczyć, czy też rozgrywać piłkę „po obwodzie”, by środkowi pomocnicy mogli się odpowiednio przygotować do rozgrywania akcji. W meczu z Powiślakiem nie zagrał także Łukasz Kamiński. Analogicznie mógłbym zapytać, czy ktoś sobie wyobraża pomoc reprezentacji Polski bez Grzegorza Krychowiaka?

Czy Oleksij Rodewicz jest tym typem napastnika, którego trener chciał mieć w swoim zespole? Aleks strzela co prawda gole, ale wciąż nie przekonuje swoją grą. Długimi fragmentami meczu bywa niewidoczny, jest wolny. Czy o takiego napastnika właśnie chodziło?

Tak. Strzelił już sześć goli. Gra jako typowa „dziewiątka”. Partnerzy z zespołu powinni go częściej wykorzystywać na boisku. Muszą częściej zagrywać do niego piłkę. Jeśli Aleks dostaje piłkę na dwudziestym metrze, to albo ją rozgrywa, albo jest faulowany, albo oddaje groźny strzał na bramkę. Tak właśnie ma grać. Ma się zastawić z piłką, odegrać skrzydłowym piłkę na tzw. ścianę. Mamy wypracowane pewne schematy rozgrywania akcji. Dobrze je wyćwiczyliśmy na treningach. Ale wciąż za rzadko próbujemy w meczach tych rozwiązań. Mam z tego powodu sporo zastrzeżeń do gry naszych środkowych pomocników. Proszę sobie przypomnieć, co się stało w Końskowoli, gdy Damian Otręba dośrodkował piłkę na pole karne. Oleksij Rodewicz strzelił gola głową. Gdyby takich dośrodkowań był więcej, to dorobek strzelecki Aleksa byłby zdecydowanie większy. Jeśli chodzi o grę defensywną, to zabraniam mu zbliżania się w boczne rejony boiska. On musi mieć siłę, żeby grać ofensywnie i skutecznie wykańczać akcję. Ma być typowym egzekutorem, który zdobywa sporo bramek. Z tego zadania się wywiązuje, choć – tak jak mówiłem – za mało dostaje piłek od pomocników.

Czy środek pomocy nie powinien zostać wzmocniony w przerwie zimowej? W tej części drugiej linii najbardziej widoczny jest brak doświadczonego zawodnika.

Zdecydowanie za wcześniej na takie wnioski. Na środku pomocy grają zwykle dwaj wychowankowie AMSPN Hetman, Maciej Markowski i Hubert Czady, oraz pozyskany z Unii Hrubieszów Łukasz Kamiński. Mam do nich pełne zaufanie. Łukasz Kamiński bardzo dobrze się wkomponował w drużynę, natomiast Maciej Markowski i Hubert Czady to młodzi piłkarze, którzy jeszcze sporo muszą się nauczyć. Potrzebują czasu, by zdobyć cenne doświadczenie. Mam do ich gry sporo zastrzeżeń. Brakuje mi przede wszystkim częstej powtarzalności pewnych zagrać, wyćwiczonych na treningach. Środkowi pomocnicy mają za dużo przestojów w grze, często spowalniają akcję. Za krótko utrzymujemy się przy piłce w środkowej strefie boiska. W meczu z Powiślakiem widać było, ile dla zespołu znaczy Łukasz Kamiński. O ewentualnych wzmocnieniach środka pomocy możemy myśleć nie wcześniej niż po zakończeniu rundy jesiennej, po dokonaniu głębokiej analizy rozgrywek i postawy naszych zawodników. Na razie wszystko jest w porządku. Można mieć zastrzeżenia co do naszej postawy, ale przecież zdobywamy punkty. A to w piłce nożnej jest najważniejsze.

MaSzt
poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Oleksij Rodewicz