Dyrektor sportowy i II trener Hetmana Zamość Piotr Welcz bacznie śledzi rozgrywki zamojskiej klasy okręgowej. Jego zdaniem w drużynach piłkarskich z tej ligi nie brakuje zdolnych, młodych piłkarzy, którzy śmiało mogliby dołączyć do któregoś z czwartoligowych zespołów z Zamojszczyzny, np. do mającego w perspektywie występy w III lidze Hetmana. – W każdej z czołowych drużyn „okręgówki” są tacy zawodnicy. Nie mogą się jednak przebić do zespołów w wyższych klas rozgrywkowych, bo nie są do tego gotowi pod względem mentalnym. Bez większego wysiłku na treningach są gwiazdami „małych” boisk. Dostają za grę parę złotych. I to ich zadowala. Ale marnują swój talent – twierdzi Piotr Welcz.

Dyrektor sportowy Hetmana podaje przykład Damiana Ziółkowskiego. W klasie okręgowej wykracza ponad przeciętną. W tym sezonie ligowym, w ośmiu meczach strzelił dla Huczwy Tyszowce już szesnaście goli. Prowadzi w klasyfikacji strzelców, wyprzedzając plasujących się ex aequo na drugim miejscu Bartosza Nizioła z Omegi Stary Zamość i Mateusza Staronia z Victorii Łukowa Chmielek. Obaj mają na koncie po osiem trafień, a więc nie trudno policzyć, że razem zdobyli tyle bramek, co sam lewoskrzydłowy Huczwy. Co ciekawe, biorąc pod uwagę końcówkę poprzedniego sezonu, Damian Ziółkowski, rozegrał już czternaście kolejnych meczów, w których strzelił co najmniej jednego gola.

Zawodnik Huczwy nie przyjął jednak propozycji Hetmana. – Chcielibyśmy go zobaczyć w naszej drużynie. Gdyby tylko chciał podjąć rękawice, to bylibyśmy w stanie stworzyć dla niego w Zamościu bardzo dobre warunki do rozwoju. Wiem, że odrzucił także oferty Unii Hrubieszów i Kryształu Werbkowice. To dramat, że tego typu zawodnicy są minimalistami i zadowalają się małymi sukcesami, odrzucając możliwość osiągnięcia wielkich. Takich piłkarzy z naszego regionu jestem w stanie wymienić więcej, ale nie chcę podawać kolejnych nazwisk. Marnują to, co Bóg dał im najlepszego – uważa Piotr Welcz.

Podczas ostatniego ligowego weekendu dyrektor Piotr Welcz obserwował mecz Roztocza Szczebrzeszyn z Olimpią Miączyn. Podopieczni trenera Jarosława Czarnieckiego gładko wygrali z byłym zespołem Piotra Welcza 7:0 (5:0). W zespole ze Szczebrzeszyna zagrało wielu piłkarzy z Zamościa. W roli głównej wystąpił Kamil Pliżga. Strzelił dwa gole i miał współudział przy kilku innych trafieniach. Od kilku tygodni zbiera pochlebne recenzje za grę w Roztoczu. – Z pewnością jest zawodnikiem o dużym potencjale. Widać jednak było, że – mimo dobrej gry – ma spore zaległości treningowe. Wydaje się, że ma też problemy z nadwagą, a to miało wpływ na jego motorykę – ocenę jego występu obniżają częste przestoje w grze. Widziałem go w lepszej dyspozycji. Na tle słabej Olimpii wypadł bardzo dobrze. Zresztą, każdy z zawodników Roztocza w tym meczu był wirtuozem – ocenia wychowanka AMSPN Hetman Piotr Welcz.

Dyrektor Piotr Welcz nie przekreśla jednak szans Kamila Pliżgi na powrót do Hetmana. Wszystko pozostaje w gestii samego piłkarza. – Nie wiem, jak Kamil podchodzi do swojej kariery piłkarskiej. Słyszałem, że ponownie wybiera się za granicę. A to wskazuje na to, że nie stawia już na piłkę nożną, traktując tę dyscyplinę w kategoriach zabawy. Rozmowy odnośnie jego powrotu do Hetmana nie było. To on sam powinien zgłosić chęć gry w naszym zespole. Sytuacja, w jakiej rozstaliśmy się z nim w AMSPN Hetman, powinna skłaniać go do tego, by to on szukał kontaktu z nami, a nie my z nim – twierdzi Piotr Welcz.

MaSzt
czwartek, 29 września 2016