Wyjazd do Radzynia Podlaskiego okazał się pechowy dla zamojskiej drużyny. Hetman doznał dotkliwej porażki z Orlętami, a przed meczem doszło do kuriozalnej sytuacji. Sędzia Artur Szelc z Krosna nie zgodził się na występ piłkarzy Hetmana w zielonych koszulkach, rzekomo zbyt podobnych do tych, w jakich mieli zagrać piłkarze Orląt. W takiej sytuacji regulamin przewiduje karę porządkową dla drużyny gości i zmianę strojów gospodarzy. Ci jednak nie chcieli wystąpić w przygotowanych szarych trykotach, natomiast piłkarzom Hetmana zaproponowano czerwone stroje, pożyczone od Orląt. Na takie rozwiązanie z oczywistych względów nie mogliśmy się zgodzić i podporządkowując się decyzji sędziego, zostaliśmy zmuszeni do gry w znacznikach.
Pomimo obiecującego początku spotkania zamościanie stracili pierwszą bramkę po pierwszej groźniejszej akcji gospodarzy. W 12. minucie po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego, najwyżej wyskoczył Kamiński i strzałem głową otworzył wynik meczu. Hetman próbował się odgryzać i w 21. minucie był bliski wyrównania. Po niezłej wrzutce Koszele niewiele brakowało, a akcja zakończyłaby się samobójczym trafieniem obrońcy Orląt. W 25. minucie jeszcze bliższy szczęścia był Chyrchała, którego „bomba” zatrzymała poprzeczka bramki strzeżonej przez Rojka. Niestety, jeszcze przed przerwą piłkarzom Orląt udało się podwyższyć prowadzenie. Po stracie w środku pola i zagraniu za plecy obrońców do wychodzącego na „sam na sam” z Rosiakiem Maj uderzył na bramkę, a po interwencji golkipera Bożym trafił do siatki. W 40. minucie Rosiak dwiema świetnymi interwencjami uratował Hetmana przed stratą kolejnej bramki. Przed przerwą uderzenia z dystansu próbował jeszcze aktywny od samego początku spotkania Koszel, jednak piłka przeszła minimalnie nad poprzeczką bramki Orląt.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy niestety było już po meczu. Filipowicz przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, wpadł w pole karne, odegrał do Maja, a ten wpakował piłkę do pustej bramki. Kolejna sytuacja to trafienie Bożyma po podaniu ze skrzydła. Piłkarze z Radzynia nie zadowalali się czterobramkowym prowadzeniem. W 60. minucie w roli głównej ponownie był Filipowicz, który dograł ze skrzydła do wbiegającego w pole karne Kality, a ten strzałem w krótki róg podwyższył wynik. Drugi raz na listę strzelców wpisał się także Kamiński. Niestety, całego spotkania nie zdołał rozegrać Rosiak, którego do zejścia z boiska w 71. minucie zmusiła kontuzja. W bramce Hetmana po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się Jakub Wyłupek. Nie miał on zbyt wiele do powiedzenia przy ostatniej bramce dla Orląt, kiedy po kontrze gospodarze wyszli z szybkim kontratakiem i po osiągnięciu przewagi 3 na 1 akcję mierzonym strzałem wykończył Kobiałka.
Piłkarzy Hetmana czeka teraz nieco dłuższa, jak na bardzo napięty terminarz, przerwa. Do treningów zespół wróci po Wielkanocy, a kolejne spotkanie z rezerwami Cracovii rozegra 10 kwietnia w Zamościu. Miejmy nadzieję, że do tego czasu uda się „wyczyścić głowy” i powalczyć o pierwsze ligowe punkty tej wiosny.
Orlęta Radzyń Podlaski – Hetman Zamość 7:0 (2:0)
Bramki: Kamiński (12, 63), Bożym (35, 50), Maj (49), Kalita (60), Kobiałka (84).
Orlęta: Rojek – Wiatrak, Myszka, Fiedeń, Chaliadka, Bożym (52 Nowosadko), Kamiński (71 Idzikowski), Kobiałka, Filipowicz (65 Welman), Kalita (71 Rycaj), Maj (71 Kuźma).
Hetman: Hetman: Rosiak (71 Wyłupek) – Szatała, Dajos, Wolanin, Łapiński (46 Białousko), Kaznocha, Pupeć (64 Maziarka), Nastałek (64 Grzęda), Turczyn, Koszel, Chyrchała (78 Sienkiewicz).
Żółte kartki: Kobiałka – Kaznocha, Wolanin.