Pół godziny niezłej gry to za mało, żeby wywieźć jakąkolwiek zdobycz z Areny Lublin. Po bardzo słabej pierwszej połowie i niezłej drugiej przegrywamy z Motorem Lublin aż 1:4 (0:3).
Przykro to pisać, ale pierwsze 45 minut w wykonaniu biało-zielono-czerwonych wyglądało bardzo źle. Nasz zespół z trudem utrzymywał się przy piłce, a większość pojedynków wygrywali gospodarze. Największe problemy mieliśmy po prawej stronie defensywy i to właśnie z premedytacją wykorzystali gospodarze. Do przerwy zespół Mirosława Hajdy prowadził już 3:0, a i tak najlepszym zawodnikiem Hetmana był Andrzej Sobieszczyk, który kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą kolejnych bramek. W zasadzie w pierwszej połowie serca licznie przybyłym na mecz zamojskim kibicom zabiły mocniej tylko dwukrotnie. W obu przypadkach z piłką na bramkę pędził Bruno Wacławek i w obu został zablokowany przez defensorów Motoru.
W przerwie Jacek Ziarkowski wstrząsnął zespołem i po zmianie stron zobaczyliśmy innego Hetmana. Sygnał do ataku dał Kamil Oziemczuk, który główkował tuż obok słupka. W kolejnej akcji faulowany przez bramkarza gospodarzy był Mateusz Olszak i z karnego do siatki trafił Oziem. Kilka minut później miała miejsce bardzo podobna sytuacja, ale tym razem po wejściu golkipera lublinian w nogi Olszaka gwizdek sędziego milczał. Motor zaczął grać nerwowo, a zamościanie przeprowadzali kolejne składne akcje. Dużo ożywienia wniósł wracający po kontuzji Rafał Kursa. Niestety, w 71 min. gospodarze wyprowadzili kontrę, a Dominik Kunca huknął pod poprzeczkę, kompletując hat-tricka. W końcówce Hetman był bliski kolejnych bramek. Za pierwszym razem pięknie z woleja przymierzył Rafał Kursa, ale bramkarz miejscowych zdołał wybić ten strzał na róg. Za drugim natomiast z czternastu metrów nie trafił do bramki Mateusz Olszak. Z pewnością małe plusiki można postawić przy Mikołaju Grzędzie i Szczepanie Popko, którzy wyszli na murawę bez kompleksów i wzięli udział w kilku ofensywnych akcjach Hetmana.
– Niestety, ale nie dojechaliśmy na pierwszą połowę. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, a błędy w kryciu i proste straty spowodowały, że rywale strzelili trzy bramki. Po męskiej rozmowie w szatni pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać. Zaczęliśmy drugą połowę agresywnie i postraszyliśmy gospodarzy. To jednak było za mało, żeby myśleć przynajmniej o remisie. Mam niesmak po tym spotkaniu. Nie wiem, czy pierwsza połowa nie była nawet najsłabsza w tej rundzie. Niby mamy w składzie wielu doświadczonych zawodników, a nie potrafimy udźwignąć ciężaru gatunkowego takiego meczu – skomentował spotkanie trener Jacek Ziarkowski.
Motor Lublin – Hetman Zamość 4:1 (3:0)
Bramki: Dominik Kunca 16, 44, 72, Sławomir Duda 19 − Kamil Oziemczuk 51 (rzut karny).
Motor: Strączek − Michota, Grodzicki, Łukasik, Gruszkowski – Kunca (89 Rymek), Swędrowski, Kumoch (61 Darmochwał), Duda, Nowak (83 Bonin) – Paluch (77 Grunt).
Hetman: Sobieszczyk − Skiba, Żmuda, Dudek, Kanarek (64 Kursa)- Słotwiński, Pupeć (76 Popko), Myśliwiecki (74 Skoczylas), Wacławek (90 Grzęda), Turczyn (46 Olszak) – Oziemczuk.
Żółte kartki: Michał Paluch, Piotr Darmochwał − Kamil
Oziemczuk, Paweł Myśliwiecki, Bruno Wacławek
Widzów: 2443
Sędziował: Jakub Pych (Dębica).