02.11.2017

Michał Wójcik – LUBSPORT.PL: Panie trenerze, na początek nawiążę do ostatniego okresu pracy w Avii Świdnik. Czy śledzi Pan poczynania swoich byłych podopiecznych?

Jacek Ziarkowski (trener Hetmana Zamość): Tak, śledzę, podobnie jak większość zespołów z Lubelszczyzny.

Skupmy się na Avii. Umówmy się: Avia nie zachwyca, jest na 13. pozycji w tabeli. Gdy patrzy Pan na ich grę, to nie pojawiają się z tyłu głowy myśli, że wycisnąłby Pan więcej z tych chłopaków, gdyby nadal miał okazję z nimi współpracować?

Nie bardzo chciałbym wracać do tej sytuacji, chociaż narzucają mi się spostrzeżenia, że ten zespół był w przebudowie, większość chłopaków podpisała umowy w ostatniej chwili. Mało czasu było na przygotowanie drużyny i może stąd takie wyniki i ta decyzja zarządu klubu. Uważam, że jest potencjał w tym zespole i być może w dłuższej perspektywie pracy ułożyłoby się inaczej, ale nie ma teraz co gdybać, jest, jak jest i trudno.

Kończąc ten temat, zapytam o decyzję, która odbiła się szerokim echem, mianowicie chodzi mi o przesunięcie do rezerw trzech zasłużonych dla klubu zawodników, czyli Wojciecha Białka, Łukasza Gieresza i Michała Maciejewskiego. Czy z perspektywy czasu uważa trener, że to była słuszna decyzja?

To było podyktowane względami sportowymi. Sytuacja w klubie była gorąca. Nie układało się tak, jak wszyscy wkoło sobie wyobrażali i stąd takie posunięcia. Takie sytuacje zdarzają się w wielu klubach. Nie widzę w tym jakiejś wielkiej sensacji.

Przejdźmy do nowego okresu w Pańskiej karierze. Najpierw pracował Pan w Sparcie Rejowiec Fabryczny, potem w Avii Świdnik, teraz w Hetmanie Zamość. Czy można powiedzieć, że trener projektuje swoją karierę trenerską śladem kariery piłkarskiej, czy to czysty przypadek?

Myślę, że to jest czysty przypadek. Może są jakieś nawiązania do kariery piłkarskiej, ale to wszystko wynika z czystego przypadku. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby tak się potoczyła dalej (śmiech).

21687972_1253933531378922_6295682843632609882_n

Powrót do Zamościa z pewnością był bardzo ciekawym doświadczeniem. Czy dochodzą do Pana sygnały ze strony lokalnej społeczności, że żywa pozostaje pamięć o Pańskim wyczynie z sezonu 2001/2002 (wówczas Ziarkowski został królem strzelców ówczesnej II ligi w barwach Hetmana – przyp. red.)? Czy ludzie nadal o tym pamiętają?

Wydaje mi się, że ci starsi kibice na pewno pamiętają, bo większość z nich wraca pamięcią do tych lepszych czasów Hetmana. To już jednak jest przeszłość, teraz trzeba się skupić nad teraźniejszością. Pracujemy nad tym, żeby ten klub – który, jak uważam, jest zasłużony dla Lubelszczyzny – znajdował się zupełnie gdzieś indziej, niż znajduje się teraz. Mogę dodać, że osobiście spędziłem tu kawał fajnego czasu i mam bardzo duży sentyment do tego klubu.

Pewnie pamięta Pan, jak swego czasu kibice Hetmana intonowali przyśpiewkę „Jacek Ziarkowski – najlepszy napastnik Polski”. Czy w obecnym zespole widzi Pan takiego zawodnika, który potrafiłby wziąć na siebie presję, oczekiwania, zawodnika, który potrafiłby przyjąć na siebie rolę lidera zespołu?

Na dzień dzisiejszy musimy ten zespół przygotować pod inne granie. Było z tym troszkę problemów. Uważam, że lider powinien się sam wykreować, a jeżeli nie ma jednego lidera, to tę rolę powinno przejąć albo kilka osób, albo cały zespół. Moim zdaniem w całości tkwi siła i jeżeli ta drużyna będzie skonsolidowana i skupiona na celu, jaki jest przed nami, to stać ją na dużo więcej niż do tej pory pokazuje. Wierzę w to, że uda się wydobyć te wielkie rezerwy z tego zespołu i grać na miarę oczekiwań kibiców, władz klubu i całej społeczności.

W jednym z wywiadów sprzed kilku lat wspominał Pan, że podstawą sukcesu Hetmana z sezonu 2001/2002 było to, że klub stawiał przede wszystkim na wychowanków. Czy w swojej pracy będzie Pan się starał stopniowo wprowadzać ten schemat w życie?

Poniekąd ciężko to porównać, ponieważ był to inny poziom rozgrywek. Na pewno da się zauważyć, że w zespole, w którym ja miałem jeszcze przyjemność grać, było wielu chłopców z regionu, a graliśmy na drugim poziomie rozgrywkowym. To był przykład dla klubów, które chciały budować swoją siłę bez konieczności ściągania ludzi z krańców Polski, tylko budować ją na rodzimym gruncie. W Zamościu to się w pewnym sensie udało. Teraz występujemy w niższej lidze i nawet ściąganie zawodników z różnych zakątków kraju byłoby ciężkie. Uważam, że Zamość stać na wyszkolenie swoich zawodników na ten poziom rozgrywkowy, czy nawet na wyższy. To z pewnością nie jest jakiś poziom nie do przeskoczenia. Musi to być jednak robione z głową, mieć solidne podstawy i myślę, że stać nas na to. Nie zamykam drogi chłopcom z Zamościa. Jeżeli będzie u nich widać chęć i determinację w dążeniu do celu plus poparcie tego pracą i umiejętnościami, to jak najbardziej z nich skorzystam. Wiadomo, że miło jest, jeśli w kadrze pojawia się więcej wychowanków, czy ludzi z najbliższego regionu. Im więcej takich zawodników trafia do zespołu, tym lepiej i to bez względu na to, jaki trener prowadzi ten zespół.

Czy można powiedzieć, że stawianie na wychowanków będzie rzutowało na grę Hetmana w przyszłości? Czy jest to jeden z priorytetów w Pańskiej pracy z zespołem?

Ale teraz, na dalszą część pracy?

Trener ma podpisany kontrakt do 30 czerwca przyszłego roku, więc ciężko pytać o to w długofalowej perspektywie, dlatego pytam o cele na ten sezon, w tym o kwestię wychowanków.

Cele są na pewno bardzo ambitne. Chcemy grać o jak najwyższe lokaty. Trzeba to robić sukcesywnie, solidnie pracować, skupiać się przede wszystkim na najbliższym spotkaniu. Po tym nie najlepszym początku, gdzie Hetman wszedł w sezon, morale zespołu trochę spadły. Myślę, że odbudowa tego zespołu powinna nastąpić stopniowo, na spokojnie. Nad tym pracujemy, a co z tego będzie, to zobaczymy w czerwcu. Każdy chciałby, żeby wyglądało to jak najlepiej. Walczymy w każdym meczu o zwycięstwo. Jeśli będziemy w każdym meczu wygrywali, to na pewno będziemy wysoko. Nie wszystko zależy od nas, bo nie jesteśmy na szczycie tabeli. Trudno więc mi w tej chwili wyrokować. Powtarzam: gramy o zwycięstwo w każdym meczu i tutaj nic się nie zmienia. Zobaczymy, którą pozycję da nam to podejście na koniec. Trzeba poczekać i obserwować, jak to się będzie dalej rozwijało.

DSC_0085

Wspomniał trener o szczycie tabeli. Nie wiem, czy lubi Pan różnego rodzaju statystyki, ale gdyby sporządzić małą tabelę IV ligi lubelskiej od momentu, gdy objął Pan swoje stanowisko, to Hetman byłby na jej czele. Jak Pan do tego podchodzi? Taka statystyka robi wrażenie.

Statystyki statystykami, ale chciałbym, żeby taka sytuacja miała miejsce na koniec sezonu. Wtedy z pewnością będę szczęśliwy. Na razie cieszymy się z kolejnych zwycięstw. Chcemy grać coraz lepiej, ponieważ tego oczekują kibice. Tak jak mówiłem: małymi krokami staramy się iść do przodu i nie oglądać się za siebie. Co nam to da, to czas pokaże. My robimy wszystko, żeby skupiać się na najbliższym meczu. Oczywiście każde spotkanie jest dla nas bardzo ważne, ale ja uważam – i to cały czas chłopakom mówię – że najważniejszy jest ten najbliższy mecz. Przede wszystkim nad tym się koncentrujemy.

Zapytam więc w kontekście końcówki tej rundy: czego trener najbardziej się obawia, jeśli chodzi o te ostatnie spotkania? Jak w tej chwili wygląda sytuacja kadrowa?

Odpukać, na razie wszystko jest okej. Nikt nie narzeka na jakieś urazy, także jesteśmy zwarci i gotowi. Jedyna rzecz, która może pokrzyżować plany, to aura. Wiadomo, boiska nie są najlepsze o tej porze roku, są grząskie, a do tego dochodzi jeszcze niska temperatura. To nie sprzyja płynnej, ładnej dla oka grze. Pokazało to nawet ostatnie spotkanie w Rykach, gdzie boisko było nie najlepsze. Obawialiśmy się o stan tamtej murawy i o to, jak sobie na niej poradzimy, ale okazało się, że wyszliśmy z tego bardzo fajnie. Strzeliliśmy sporo bramek (Hetman zwyciężył 7:0 – przyp. red.), potrafiliśmy kreować sytuacje. Teraz zagramy mecz u siebie (4 listopada z Lublinianką – przyp. red.), gdzie akurat nawierzchnia jest jedną z najlepszych jak na tę ligę. Na pewno będzie to mniejszy problem niż ostatnio.

Kiedy obejmował trener Avię, w jednej z wypowiedzi dla naszego portalu przyznał wprost, że doświadczenia na ławce trenerskiej jeszcze brakuje, po czym dodał, że jest odważny i będzie się starał wprowadzać swoje założenia w życie. Czy po tych kilku latach może trener powiedzieć, że wypracował już własny styl?

Człowiek uczy się całe życie. Każdy mecz, każdy trening to jest jakieś nowe doświadczenie. Natomiast jeśli chodzi o styl grania, to mam na to swój sposób i staram się wdrażać go do zespołu. Może z lepszym skutkiem, może z gorszym, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to coraz lepiej funkcjonowało. Zespoły, które prowadziłem, a teraz Hetman rozgrywały i będą grały mecze w taki sposób, jak ja to widzę i jak ja bym chciał. W tym sezonie były już takie fragmenty meczów, w których ta gra bardziej mi się podobała. Na pewno będziemy pracowali nad własnym stylem i będziemy go dopracowywali. Mam nadzieję, że to przyniesie pozytywny skutek.

22712690_1569297849793555_139137545_o

Piłkarzy zwykle pyta się o boiskowych idoli z dzieciństwa, z kolei trenerów zwykło się pytać o autorytet w ich zawodzie. Czy Pan trener ma jakiegoś swojego trenerskiego guru? Na kimś się Pan wzoruje?

Nie, nie mam takiego autorytetu. Na pewno każdy trener na tym najwyższym poziomie jest jakimś autorytetem. Śledzę różne ciekawostki, czy nowości, które szkoleniowcy wprowadzają do swoich treningów, meczów, taktyk, założeń itd., ale nie mam czegoś takiego, że skupiam się wyłącznie na jednej osobie.

Na koniec pytanie nawiązujące do aktualnych wydarzeń w świecie futbolu. Tydzień temu (23 października – przyp. red.) ogłoszone zostały wyniki plebiscytu FIFA na najlepszego piłkarza świata. Na podium znaleźli się kolejno: Cristiano Ronaldo, Leo Messi oraz Neymar. Czy trener zgadza się z taką kolejnością, czy też może ma inne spojrzenie na to, jak powinna wyglądać ta hierarchia we współczesnym futbolu?

Oczywiście szanuję tych trzech piłkarzy i doceniam ich dorobek. Co by nie mówić, obecnie są to chyba najlepsi zawodnicy na tym poziomie, chociaż moje skromne zdanie jest takie, że mimo wszystko to Leo Messi jest o tę długość buta przed resztą. Wyprzedza ich wszystkich, bo chyba przerósł tę epokę. Nie ujmuję przy tym klasy Ronaldo, czy nawet Neymarowi.

Rozmawiał Michał Wójcik – redaktor serwisu „Lubsport”.

Zachęcamy do odwiedzania i śledzenia informacji o piłkarskiej Lubelszczyźnie na www.lubsport.pl