Nikt z nas przed startem sezonu 2020/2021 nie spodziewał się, że piłkarskie życie napisze dla naszego klubu taki scenariusz. Hetman Zamość targany wieloma problemami organizacyjnymi i finansowymi znalazł się na piłkarskim zakręcie. Z każdym dniem start naszej drużyny w rozgrywkach trzeciej ligi grupy czwartej stał pod coraz większym znakiem zapytania, a do kibiców docierały coraz gorsze informacje. Na szczęścia znalazła się grupa osób która ma Hetman w sercu i nasz klub nie jest im obojętny. Tutaj należy docenić rolę Pana Zygmunta Nosala, który w tym trudnym momencie zgodził się  objąć funkcję prezesa Fundacji KS Hetman Zamość i pomóc klubowi.

Słowa uznania należą się również Panom Janowi Ciosowi oraz Piotrowi Welczowi, którzy praktycznie w ostatniej chwili i w kilka dni skompletowali kadrę, by Hetman mógł wystartować w rozgrywkach. Na końcu należy wspomnieć osobę Pana Andrzeja Morawskiego, który stanął na czele Stowarzyszenia KS Hetman i pomimo tego, że niejednokrotnie zebrał obelgi za cudze grzechy, to zawsze starał się robić wszystko,  by klub pomimo trudności mógł funkcjonować. Osobne „dziękuję” należy się tym kibicom, którzy wsparli zbiórkę na rzecz naszego klubu, a także wszystkim sponsorom, partnerom i darczyńcom, dzięki którym Hetman nie zniknął z piłkarskiej mapy Polski.

Ciężka rola outsidera

Sezon w roli trenera rozpoczął Michał Macek a jego asystentem był Jarosław Czarniecki, który po kilku spotkaniach został pierwszym szkoleniowcem. Dla byłego piłkarza Hetmana Zamość była to pierwsza samodzielna praca na tym szczeblu rozgrywkowym. Jarosław Czarniecki przejął klub w bardzo trudnym momencie pokazując, że Hetman nie jest mu obojętny. Starał się, motywował,  pracował na sto procent. Udowodnił, że nie sztuką być trenerem, kiedy w klubie jest pięknie, a sztuką jest pomóc klubowi będącemu nie raz i nie dwa w beznadziejnej sytuacji (choćby tej kadrowej). Wynik sportowy nie zadowala ani piłkarzy ani trenera ani sympatyków naszego klubu. Jednak nasi piłkarze walczyli na ile potrafili, w każdym meczu zostawiając serce na boisku. Choć często musieli zdecydowanie uznać wyższość rywala i z boiska „podnieśli” tylko siedem oczek, to wszystkim należą się wielkie słowa uznania.  Znajdą się tacy którzy powiedzą, że Ci chłopcy napisali niechlubną historię Hetmana zajmując po jesieni ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Krytykując niech jednak nie zapomną, że naprawdę niewiele brakowało, by rozgrywki w grupie czwartej toczyły się bez Hetmana. Przyznać również trzeba, że przy bardziej doświadczonej kadrze i większej dozie szczęścia w kilku spotkaniach tych punktów mogło być trochę więcej.

 

„Boniek” – znaczy kapitan

Rafał Turczyn jako jeden z nielicznych nie uciekł z tonącego okrętu. Pozostał w Hetmanie. Przywdział opaskę kapitana i stanął na czele  młodej, niedoświadczonej ekipy. Mimo swoich zdrowotnych problemów na boisku walczył, asystował i strzelał bramki. On też podobnie jak trener Czarniecki pokazał co znaczą trójkolorowe barwy. Bezapelacyjnie swoją postawą Rafał Turczyn zasłużył na szacunek i uznanie.

Przyszłość Hetmana

Za nami runda jesienna sezonu 2020/2021. Choć na szersze podsumowanie przyjdzie czas
i teraz wszystkim należy się chwila oddechu, to na pewno w naszym klubie nadchodzi czas ważnych decyzji. Trzeba zrobić wszystko, by piłkarska wiosna przyniosła wszystkim sympatykom Hetmana więcej radości i na każdej z płaszczyzn było tylko lepiej. Nie można zapomnieć, że Hetman to nadal swoisty plac budowy. Dlatego tylko grając do jednej bramki możemy odbudować i przywrócić blask biało-zielono-czerwonym. Pamiętajmy! Cały Hetman Zawsze Razem!

Piotr Łaszkiewicz