31.07.2017
Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką? Wiem, że występowałeś w juniorach Szachtara Donieck. Jak tam trafiłeś?
To prawda, byłem tam w szkółce do lat 17. Pojechałem na testy i ostatecznie zostałem na rok. Trenowali mnie tam znani szkoleniowcy występujący wcześniej w barwach Szachtara, m.in. Wałerij Rudakow. Później grałem w swojej rodzinnej miejscowości, u siebie w Iwano-Frankwowsku w IV lidze, a następnie pojechałem na testy do Polski. Mój były trener Wladymir Salij grał w Hetmanie (obrońca 1995-97, zagrał w 41 meczach, strzelił jedną bramkę przyp. MR) i dzięki niemu znalazłem się w Roztoczu Szczebrzeszyn.
Który z meczów rozegranych do tej pory wspominasz najlepiej?
To był finał juniorskich mistrzostw Ukrainy z Karpatami Lwów, kiedy grałem w Szachtarze. Mecz odbywał się na Arenie Lwów. Drużyna z Doniecka w składzie ze mną wygrała wówczas mistrzowski tytuł po raz czwarty z rzędu. Kiedy myślę o tym spotkaniu od razu czuję radość. Na stadionie byli kibice, rodzina, wyjątkowa chwila.
Dlaczego zdecydowałeś się na przyjazd do Polski?
Czuję, że tutaj mogę się rozwijać. Chcę spróbować czegoś więcej w piłce, teraz Hetman daje mi taką możliwość. Chciałbym tu zostać i grać. Studiuję na Ukrainie, w Czerniowcu, ale już niedługo będę mieć magistra z wychowania fizycznego.
Nie miałeś problemów z wypowiedzeniem słowa Szczebrzeszyn? Nie mogłeś trafić gorzej na początek przygody z językiem polskim.
Nie, (śmiech) nie mam już z tym problemu. Przyjeżdżając do Polski nie znałem języka, ale ciągle się czegoś uczę i idzie mi coraz lepiej.
Awansowałeś z Roztoczem do IV ligi, czyli masz patent na wygrywanie. Będziesz szczęśliwym talizmanem Hetmana?
Było by dobrze, gdyby dwa lata z rzędu udało mi się awansować do wyższej ligi. Bardzo chciałbym żeby tak było. To jest nasz jedyny cel.
Przegląd pola, dobra technika użytkowa, świetna lewa noga i kierowanie ofensywą – te elementy gry wymieniane są przez kolegów z poprzednich drużyn, jako Twoje najmocniejsze punkty. Zgadzasz się z nimi?
Jeśli koledzy tak mówią to ciężko się nie zgodzić (śmiech). Nie lubię mówić o sobie. Z boku widać to lepiej, swoje umiejętności zaprezentuję na boisku.
Jak współpracowało Ci się z kolegami podczas sparingów?
Wszystko jest na dobrej drodze. Próbujemy częściej grać skrzydłami, utrzymywać się przy piłce i strzelać jak najwięcej bramek. Koleguję się z innymi zawodnikami, nie mamy żadnych problemów. Jest między nami zdrowa rywalizacja.
Grałeś pół roku w Ładzie, ale podobno sam chciałeś jak najszybciej wyjechać z Biłgoraja, skąd wróciłeś do Szczebrzeszyna po rundzie jesiennej. Będziesz miał podwójną motywację, żeby pokazać się w derbach?
Mecz jak każdy inny. Moją motywacją jest wygrywać każde kolejne spotkanie, nie tylko w derbach. Będzie to zwykłe starcie, który wspólnie z drużyną zechcemy wygrać, bez jakichś indywidualnych ambicji.
Jakie nadzieje wiążesz z grą w Hetmanie?
Przede wszystkim chcę awansować z drużyną do trzeciej ligi. Poza tym moim celem jest rozwój swoich umiejętności i pokazanie atutów na boisku. Chciałbym, żeby kibice zapamiętali mnie z dobrej strony.
Mieszkałeś już wcześniej w Zamościu u trenera Jarosława Czarnieckiego, więc dobrze znasz miasto. Podoba Ci się tutaj?
Bardzo fajne miasto, piękna starówka. Lubię kiedy coś się dzieje, a w Zamościu ciągle jest ruch.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Dziękuję.
Mateusz Różycki