30.10.2017

– Od prawie dwudziestu lat angażuje Pan swój czas i pieniądze przede wszystkim w kluby piłkarskie na Lubelszczyźnie. To hobby, czy biznes?

– Robię to, aby zadać kłam potocznej opinii, że przedsiębiorcy prywatni to tylko wyzyskiwacze i dusigrosze. Nie jest to prawdą, a ja oraz moi pracownicy jesteśmy tego potwierdzeniem. Podkreślam moi pracownicy, gdyż bez nich nie byłoby możliwe moje zaangażowania w różne projekty prospołeczne. Pragnę im w tym miejscu podziękować w imieniu swoim oraz tych, których wspieramy. Wspieranie sportu to też po części pasja i hobby oraz chęć dzielenia się ze społecznością  lokalną tym co zarobimy. Budujemy w ten swój wizerunek w oczach społeczeństwa. Czuję wewnętrzną potrzebę dzielenia się z innymi, choć na pewno nie jestem w stanie wspierać wszystkich, którzy tego oczekują.

– Rozpoczynał Pan w Tomasovii. Jak wspomina i ocenia Pan ten okres po latach? Czy pańskim zdaniem Tomaszów Lub. rzeczywiście nie dorósł do chociażby III ligowej piłki?

– Szkoda mi ludzi, którzy kochają piłkę nożną w Tomaszowie, a jest ich sporo. Trzy razy podchodziłem do tomaszowskiej seniorskiej piłki nożnej. Chciałem stworzyć III-ligowym zespół jako podmiot z udziałem firmy prywatnej. Z przykrością muszę stwierdzić, że lokalne władze miejskie pomimo pozornych ruchów, nie były tym zainteresowane. Oczywiście deklarowałem swój własny i dość znaczny udział finansowy.

– Piłkarskim malkontentom, a zapewne i przeciwnikom udowodnił pan swoje racje awansując ze Spartakusem Szarowola do II ligi. Wizerunkowo pan zyskał, a finansowo? Licencję ostatecznie przejął Motor Lublin.

– Na piłce nożnej na tym poziomie nie zarabia się, a zwłaszcza w tak krótkim okresie. Moją wartością dodaną jest to, że uzyskaliśmy w środowisku – nie tylko piłkarskim – dużą rozpoznawalność. Praktycznie z niczego we trójkę (z Mieczysławem Witkowskim i Markiem Olenkiewiczem – przyp. MiT) zbudowaliśmy drużynę na miarę II ligi. Do dziś jestem udziałowcem Motoru Lublin.

boczne_z_siatką

– Mówi pan, że a piłce nożnej na tym poziomie nie zarabia się, ale Motor nie dostał licencji za darmo…

– Może jak będę na emeryturze, to opowiem o tym. Na razie niech to pozostanie moją tajemnicą biznesową.

– Związał się pan z Hetmanem, który ma być piłkarską wizytówką Zamojszczyzny. Wraz ze startem ligi plany zostały dość brutalnie zweryfikowane. Kibiców nurtują pytania: ile pieniędzy przeznacza pan dla Hetmana, jakie są zarobki piłkarzy i trenera, czy miał pan wpływ na zwolnienie Marka Motyki?

– Moja ingerencja w kierowanie Hetmanem nie była i nie jest taka jak sobie chyba to kibicie wyobrażają. Od tego jest zarząd z bardzo zaangażowanym i oddanym klubowi prezesem. Podpisałem z klubem bardzo twardą i precyzyjną umowę i ją skrupulatnie realizuję. W związku z tym prezesa dość często po słabych wynikach bolą kieszeń i głowa. Pieniądze to nie wszystko, je zawsze można zarobić, zwłaszcza gdy się myśli i ciężko pracuje. W umowie jest np. zapis, który mówi, że Hetman dostanie ode mnie dodatkowe pieniądze, gdy na trybunach zasiądzie 5000 kibiców, plus kolejne, gdy będzie ich 7500.

Jeśli chodzi o pieniądze, to odpowiem przewrotnie, że wydaje ich stanowczo za dużo jak na tę ligę oraz poziom gry. Nie oglądałem meczu z Tomasovią, ponoć zagrali bardzo dobrze, ale w meczu ze Stalą Kraśnik co 2 minuty powtarzałem: co oni robią? Gdzie mają głowę? Gdzie zostawili myślenie?

Po meczu wysłałem sms-a oraz zadzwoniłem do trenera oraz jednego z piłkarzy. Przypomniałem, że obaj mają reklamować i promować Grupę Oscar w ramach zawartej umowy, a przynoszą mi wstyd. Po kolejnym przegranym meczu ligowym z Kłosem Chełm, wypowiedziałem swoją umowę z trenerem, gdyż takiego poziomu gry drużyny i jednocześnie reklamowania Grupy Oscar nie mogę akceptować i w przyszłości również nie będę. Żadnych nacisków z mojej strony na zarząd nie czyniłem i nie mam zamiaru robić tego w przyszłości.

Nowy obiekt GRUPY OSCAR

Czy jest pan zadowolony z pracy trenera Jacka Ziarkowskiego?

– Nie byłem na żadnym meczu pod jego wodzą. Z wyników nie jestem zadowolony. Przegrali z Lewartem i znów mają 8 punktów straty. Dodam, że Jacek Ziarkowski  ma takie samo wynagrodzenie i warunki umowy jakie miał Marek Motyka.

– Co jeśli Hetmanowi nie uda się awansować do III ligi?

– Na odpowiedź na to pytanie musimy poczekać do czerwca 2018 roku. Umowa z Hetmanem jest bardzo jasna i klarowna. Jeśli Hetman nie awansuje do III ligi, to na pewno nie będę wspierał go finansowo w takim zakresie jak obecnie. Plany i założenia są konkretne, jeśli ich nie zrealizujemy to będę musiał się poddać i wycofać jako przegrany. Nie jestem minimalistą i każdemu z kim współpracuję stawiam cele na bardzo wysokim poziomie. Ma być gra, ma być awans, ma być widowisko na które będą chcieli przychodzić kibicie.

Rozmawiał Mirosław Tereszczuk

Fot. Kapka