21.12.2017

Jak zaczęła się przygoda z Nordic Walking? To dość nietypowy sport dla byłego piłkarza.

Zaczęła się w Ustroniu w sanatorium. Zostałem namówiony na zawody rekreacyjne z kijkami w Wiśle. Panowała tam wspaniała atmosfera. Poznałem fantastycznych ludzi z którymi mam kontakt i  przyjaźnie się do dziś. Po powrocie do Zamościa powiedziałem sobie, że muszę w tym roku wystartować w oficjalnych zawodach. Ciężko trenowałem całe lato, a cel osiągnęłam w pierwszym starcie w Międzyrzeczu Podlaskim. Od razu stanąłem na podium zajmując 3 miejsce na 10 km. Popłakałem się ze szczęścia po tym jak znowu poczułem się sportowcem. Przez problemy zdrowotne, które kosztowały mnie trzy lata życia wszyscy mnie już skreślili, ale ja swoją determinacją dopiąłem swego, nie poddałem się.

Ile kilometrów tygodniowo robi się podczas intensywnego treningu z kijkami?

Trenowałem także fitness, do tego kijki trzy razy w tygodniu w przedziale 12-20 km.

25497037_1706042446128465_750504201_n

fot: www.podhale-sport.pl

Jakie stawiasz sobie kolejne cele związane ze sportem?

Chciałbym wystartować  w mistrzostwach Polski i Europy Nordic Walking. Akurat teraz przebywam w Niemczech, ale nie mam zamiaru tu tylko pracować. O sporcie nie zapomnę. Ostatni sukces w Zakopanem napawa mnie optymizmem.

Ostatnio rozstałeś się z grupą młodych zawodników Gaudium. Chciałbyś jeszcze kiedyś wrócić do pracy trenera z małymi adeptami piłki?

Oczywiście, że tak. Piłka nożna to moje życie. Nie ta wielka, ogólnoświatowa, tylko lokalna. Posiadam uprawnienia trenerskie i po powrocie do Polski mam zamiar dalej się rozwijać w tym kierunku. Praca z dziećmi, choć nie łatwa, sprawia mi wiele radości. Mimo że jest czasochłonna, odpowiedzialna i słabo płatna, daje sporo satysfakcji.

25530003_1706040642795312_61817193_n

Wśród trenujących dzieci był również Twój syn. Czuć ojcowską dumę w momentach, gdy syn robi postępy? Trenuje bardziej pod kątem rozwoju i kształtowania charakteru, czy też pasja przeszła w znacznym stopniu z ojca na syna i na poważnie myśli już o karierze piłkarskiej jako zawodzie?

Trenowanie własnego syna to duża satysfakcja, ale jeszcze większy obowiązek. Co prawda chciałem żeby był bramkarzem, kupowałem mu nawet rękawice, ale wybrał pozycję bocznego pomocnika. Szanuję jego decyzję. Oskar kocha piłkę nożną, jak każde dziecko marzy, by być drugim Lewandowskim. Dla mnie najważniejsze, że uprawia sport, jest aktywny. Występy mojego syna sprawiają mi dużą przyjemność.

Przechodząc trochę do przeszłości: jak wspominasz obecnego trenera Hetmana Jacka Ziarkowskiego jako kolegę z drużyny?

Jacek był bardzo dobrym napastnikiem i kolegą. Miał niesamowitego nosa w polu karnym przeciwnika. Piłka go szukała.

Już wtedy było widać w nim zadatki na trenera?

Raczej nie, ale prawda jest taka, że najlepsi trenerzy to byli piłkarze. Oni najlepiej odnajdują się na ławce trenerskiej. Wiedzą lepiej jak zachować w danej sytuacji w porównaniu do trenerów, którzy naczytali się książek, nasłuchali porad, wykładów, a nie mają praktycznego doświadczenia z boiska.

Piotr Włodarczyk to najbardziej „znienawidzony” przez Ciebie napastnik? Komuś jeszcze udało się strzelić Panu cztery bramki?

Myślę, że nikomu, ale z drugiej strony to była 1/8 finału Pucharu Polski, a bramki strzelił reprezentant Polski z wielkiej Legii Warszawa. Pamiętam ten mecz – fantastyczna publiczność i komplet na trybunach zamojskiego stadionu.

s3_98ea84bf8fd73c233a953d3bdb4c7c80

fot: Waldemar Brzyski

Można porównać jakiś inny mecz z Twojej kariery do tamtego widowiska? Czy to właśnie starcie z Wojskowymi najbardziej zapadło w pamięć?

Ten mecz traktuję jako przygodę. Najbardziej pamiętam debiut w drugiej lidze w spotkaniu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski na stadionie przy Królowej Jadwigi 8. Przegraliśmy co prawda 0:1, ale zebrałem za występ super recenzje. Skończyłem wtedy 18 lat, każdy młody chłopak marzył wtedy, by podawać piłki na stadionie, a ja dostałem zaszczytu grać dla naszego Hetmana.

Chodziłeś jesienią na mecze Hetmana? Awans wciąż jest w zasięgu?

Niestety praca weekendowa i mecze z dzieciakami powodowały, że bywałem bardzo rzadko. Awans jest realny, ale patrząc na formę Stali Kraśnik mało prawdopodobny. Liga ma kilka słabych drużyn i o ewentualne straty punktowe będzie ciężko.

Dziękuję za rozmowę, życzę dużo zdrowia i spokojnych świąt.

Dziękuję, z okazji świąt życzę wszystkim kibicom Hetmana i nie tylko dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i szczęśliwego nowego roku.

Rozmawiał Mateusz Różycki, fot: Waldemar Brzyski