Gdyby przyznawać punkty za doping na trybunach, derby z Chełmianką wygralibyśmy zdecydowanie. Na boisku tak pięknie już jednak nie było i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Na pewno boli to, że po raz drugi z rzędu nasi rywale już przed przerwą łapią czerwoną kartkę, a biało-zielono-czerwoni nie potrafią tego wykorzystać.

W spotkanie lepiej weszli goście, którzy w pierwszym kwadransie przeprowadzali lewym skrzydłem groźne akcje. Obrońcy Hetmana nie mogli sobie poradzić szczególnie z Dawidem Niewęgłowskim, który za pierwszym razem ładnie znalazł  Patryka Czułowskiego, a w kolejnej akcji dograł do Pawła Ulicznego. Oba strzały chełmian nie znalazły jednak drogi do siatki. Kilka minut później z wolnego z 25 min. mocno uderzył Patryk Czułowski, ale Andrzej Sobieszczyk był na posterunku. Zamościanie po raz pierwszy stworzyli sobie groźną sytuację dopiero po pół godziny gry. W pole karne wpadł Bruno Wacławek, jednak wycofał piłkę niedokładnie i szansa została zaprzepaszczona. W 34 min. Rafał Dobrzyński utrudnił szybkie rozegranie rzutu wolnego przez Przemysława Żmudę i otrzymał za to drugą żółtą, i w konsekwencji czerwoną, kartkę. Tyle tylko, że do końca pierwszej połowy w postawie Hetmana nie było widać, że gra z przewagą jednego zawodnika.

Po zmianie stron kibice przy KJ 8 czekali, aż Hetman zdecydowanie przejmie inicjatywę, ale nic takiego nie nastąpiło. W 53 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tuż nad poprzeczką strzelił Paweł Myśliwiecki. Z dystansu dwukrotnie groźnie uderzał Patryk Słotwiński, a raz do sporego wysiłku zmusił bramkarza gości Paweł Myśliwiecki. I to niestety tyle, co dobrego można napisać o grze Hetmana w drugiej połowie. Biało-zielono-czerwonym brakowało pomysłu na rozegranie akcji, a pojedyncze zrywy skrzydłami nie przynosiły efektu. Na tle tak grających zamościan Chełmianka wyglądała na zespół bardziej konkretny, który lepiej wie, co ma grać. W końcówce bliski szczęścia był były gracz Hetmana Norbert Myszka, kiedy bardzo groźnie główkował tuż przy słupku. Po raz kolejny jednak klasę pokazał Andrzej Sobieszczyk.

Reasumując, po słabym meczu Hetman remisuje z Chełmianką 0:0. Seria bez wygranej dobiła więc do ośmiu, a bez strzelonej bramki do czterech. Pocieszające może być to, że po raz drugi z rzędu gola nie straciliśmy, ale grając z przewagą jednego zawodnika, trzeba traktować to jako obowiązek.

– Mamy za sobą ciężki mecz. Było dużo walki i spięć, dużo szarpanej gry. Widać było, że Chełmianka miała pomysł to spotkanie i dość dobrze realizowała założenia. Wiedzieli, co chcą grać i utrudniali nam poruszenie się na swojej połowie, a do tego wyprowadzali groźne kontry. Dla nas ten mecz dobrze się ułożył. Kolejny raz gramy jednak w przewadze jednego zawodnika, a nie potrafimy tego wykorzystać. Nie wiem, czy coś jest w podświadomości w zespole jest coś takiego, że będzie łatwiej, bo przeciwnik jest osłabiony. Historia piłki pokazała, że w takich sytuacjach to zespół rywali jeszcze bardziej się mobilizuje. Było to widać po Chełmiance. Mieliśmy jakieś tam sytuacje, ale z wielkim trudem przychodziło nam stwarzanie szans. Na pewno zawodnicy walczyli i zostawili na boisku dużo zdrowia. Dziękuję chłopakom za walkę – powiedział po meczu Jacek Ziarkowski.

Następne ligowe starcie już w niedzielę (10 listopada), gdy o 13.00 przy KJ 8 Hetman podejmie Stal Kraśnik.

Hetman Zamość – Chełmianka Chełm 0:0

Hetman: Sobieszczyk – Kanarek (46 Turczyn), Dudek, Żmuda, Skiba – Kycko (60 Skoczylas), Słotwiński (74 Pupeć), Buczek, Wacławek (77 Koszel) – Myśliwiecki,  Oziemczuk (84 Olszak).

Żółte kartki: Słotwiński, Skoczylas – Dobrzyński, Kożuchowski, Wolski, Hladki, Szymkowiak.

Czerwonka kartka: Dobrzyński (Chełmianka, 34 min, za drugą żółtą).

Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska). Widzów: 1100.