Jaka atmosfera zapanowała w zespole po wpadce na stadionie w Werbkowicach?

Byliśmy bardzo rozczarowani, że przegraliśmy mecz z Kryształem Werbkowice, będąc zespołem zdecydowanie lepszym. Nie potrafiliśmy wykorzystać naszej dominacji na boisku i licznych sytuacji podbramkowych. Padło wiele mocnych słów z mojej strony, ale także ze strony piłkarzy. W spotkaniu z Kryształem byliśmy szalenie nieskuteczni. W dodatku popełniliśmy błędy indywidualne, które spowodowały, że zeszliśmy z boiska pokonani. Po takim występie nie mogliśmy się klepać po plechach, i mówić, że wszystko było w porządku, tylko zabrakło nam szczęścia. Musiał nastać czas oczyszczenia, a także przemyślenia tego, co się stało w Werbkowicach. Musieliśmy o tym rozmawiać, a nie szeptać za plecami, kto zawinił, a kto nie. Takie działanie byłoby szkodliwe i krzywdzące dla zespołu, zwłaszcza dla niektórych zawodników. Trzeba było jasno sobie powiedzieć, co było złego, byśmy nadal byli zjednoczeni, zgodni, i tworzyli jedność na boisku, a także poza nim.

Nie da się jednak ukryć, że dwie bramki, stracone w meczu z Kryształem, obciążają konto Patryka Kierepki. W meczu z Kłosem Gmina Chełm w bramce stanął Kamil Tomczyszyn. Czy nie za późno zdecydował się Pan na taką zmianę?

Tajemnicą poliszynela było to, że Patryk Kierepka ostatnio był w słabej formie. Niezbyt dobrze wypadł już w meczu z Lewartem w Lubartowie. Między nim a Kamilem Tomczyszynem cały czas panuje zdrowa rywalizacja na wysokim poziomie. W okresie przygotowawczym, w sparingach bronili na zmianę. To była moja suwerenna decyzja, że w lidze postawiłem na Patryka. Początek sezonu miał bardzo udany. Bronił naprawdę dobrze.

Czy po meczu z Kryształem nie były konieczne zmiany także na innych pozycjach?

Nie. Przecież w Werbkowicach rozegraliśmy jeden z najlepszych meczów w tej rundzie. Zwłaszcza w pierwszej połowie zdominowaliśmy rywala, który miał z tego powodu trening biegowy. Kryształ stworzył sobie tylko jedną sytuację podbramkową, w dodatku zupełnie przypadkowo. Po strzale na naszą bramkę Patryk Kierepka pośliznął się, a przez to interweniował niepewnie, ale Stanisław Rybka nie sięgnął piłki. Jak wyglądała druga połowa, to wszyscy widzieliśmy. Ja nawet nie chcę tego komentować. Jeśli ktoś mi chce mi wmówić, że Adrian Wołoch tak przymierzył, jak chciał, to odsyłam go analizy jego zagrania, po którym zdobył gola. Zapis sytuacji można obejrzeć w internecie na You Tube. To było zupełnie przypadkowe zagranie. Na szczęście dla piłkarza Kryształu Patryk Kierepka źle się ustawił w bramce.

W meczu z Kłosem zależało Panu tylko na trzech punktach, czy także na wysokim zwycięstwie?

I na jednym, i na drugim. Zależało mi przede wszystkim na tym, żebyśmy wygrali zdecydowanie, po bardzo dobrej grze. Warunki do gry były bardzo trudne, bo boisko było grząskie. A my bardzo dobrze zareagowaliśmy po porażce z Kryształem. Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Pokazaliśmy sporo ładnych, ciekawych akcji. Rozgrywaliśmy piłkę na małej przestrzeni, na jeden lub dwa kontakty. Zdobyliśmy pięć bramek.

Ale przyzna Pan, że nie wszystko wypadło idealnie.

Miałem spore zastrzeżenia do Oleksija Rodewicza, że znów był szalenie nieskuteczny. Stworzył sobie sporo sytuacji podbramkowych, których jednak nie potrafił zamienić na choćby jednego gola. Kilku innych zawodników ofensywnych także w niektórych sytuacjach powinno zachować się inaczej, mniej samolubnie. Powinni zagrywać piłkę do lepiej ustawionych partnerów z zespołu, a nie decydować się na indywidualne popisy. Jesteśmy już po analizie tego meczu. Dobrze wiemy, co mamy do poprawienia. Każdy piłkarz jest świadomy swoich dobrych i słabych stron.

Ma Pan pretensję do Szymona Soleckiego, że w tak lekkomyślny sposób wykluczył się z udziału w meczu z Górnikiem II Łęczna? Faulował rywala daleko od własnej bramki, zupełnie niepotrzebnie, w dodatku w 85 minucie, gdy zwycięstwo Hetmana w najmniejszym stopniu nie było zagrożone.

Takie rzeczy zdarzają się w ułamku sekundy. Na tę chwilę wyłączył myślenie. Chciał naprawić swój błąd, ale w ferworze walki zapomniał o tym, że ma już na koncie w tej rundzie trzy żółte kartki, więc jest zagrożony wykluczeniem z kolejnego meczu, w przypadku czwartej takiej kary. Nie mam do niego żalu, bo nie zrobił tego celowo. Będziemy musieli sobie radzić bez niego.

Czego się możemy spodziewać w sobotę, 29 października o godz. 19 na stadionie w Łęcznej?

Ponieważ Górnik Łęczna przełożył ten mecz z godziny 16 na 19, więc zapewne w składzie zespołu rezerw tego klubu zobaczymy sporą grupę piłkarzy z występującej w ekstraklasie pierwszej drużyny. Na pewno poszczególne formacje Górnika nie będą ze sobą dobrze zgrane, ale piłkarze z kadry pierwszego zespołu posiadają spore umiejętności indywidualne. Czeka nas trudne spotkanie z bardzo dobrze prezentującym się przeciwnikiem. Na pewno nie będziemy cały czas, jak w innych meczach, prowadzili ataku pozycyjnego. Będzie to kluczowy mecz dla układu tabeli po rundzie jesiennej.

MaSzt
wtorek, 25 października 2016