Lada chwila koniec sezonu 2018/2019. Mamy upragniony awans do trzeciej ligi, ale prawdziwe wyzwania dopiero przed nami. Zapraszamy do lektury rozmowy z Prezydentem Miasta Zamość Andrzejem Wnukiem.  Wywiad ukazał się też w najnowszym magazynie klubowym.

– Po trzech latach wreszcie się udało i Hetman awansował. Prezydenta Zamościa nie tracił już cierpliwości?

Jak każdy kibic, miewałem oznaki zniecierpliwienia (śmiech). A tak na poważnie, ufałem, że Zarząd klubu i trenerzy wiedzą, co robią i budują zespół na przyszłość. Obecny Zarząd pracuje systematycznie i ma w głowach długofalowe cele. Awans był bardzo ważny, ale jeszcze ważniejsze są stabilne fundamenty zespołu, perspektywy rozwoju, szkolenia i współpracy z lokalnymi klubami, tj. AMSPN i Gaudium.

– Zarząd klubu podkreśla, że może liczyć na przychylność Ratusza. Jak dużą rolę w promowaniu naszego miasta odgrywa Hetman? Jak ważny w promowaniu Zamościa w ogóle jest sport?

– Hetman to wizytówka naszego miasta o 85-letniej tradycji. Przez dziesięciolecia był to najbardziej rozpoznawalny klub z tej części Polski. Teraz mamy Padwę, Agros, ale dla kibiców piłki nożnej liczy się tylko Hetman. A piłka jest najpopularniejszym sportem w Polsce i kibice innych dyscyplin nie mają się co obrażać. Z tego, co mi jednak wiadomo, w Zamościu takiego problemu nie mamy, a kluby wzajemnie się wspierają, co potwierdzały przykładowo filmiki z udziałem zawodników Hetmana i Padwy.

– W poprzedniej kadencji nie wszystkim radnym „było po drodze z Hetmanem”. Teraz wygląda na to, że sytuacja się zmieniła i nikt nie kwestionuje zasadności dofinansowania dla klubu. Z czego to, Pańskim zdaniem, wynika?

Nie wszystkim radnym było po drodze, ale szczególnie przed wyborami na trybunach mieliśmy desant lokalnych polityków, którzy najpierw atakowali mnie, a później zarządy miejskich spółek za finansowanie Hetmana, natomiast przed wyborami chcieli się pokazać jako kibice. Prawda jest taka – kibicowanie to nie tylko radość z sukcesów. To bycie z drużyną na dobre i na złe, wspieranie jej, także finansowo. Zwłaszcza wtedy, gdy coś nie idzie. Gdy z różnych względów się nie udaje. I myślę, że taka godzina próby czeka także obecną radę, dlatego nadmiernie nie cieszę się z tego, że teraz, gdy awans jest pewny, mamy tak wielu zwolenników Hetmana. Parafrazując znane powiedzenie, prawdziwych przyjaciół poznaje się w … potrzebie.

Wielu zamojskich kibiców głośno mówi o tym, że miejsce Hetmana jest wyżej niż w trzeciej lidze. Czy Prezydent Zamościa podziela tę opinię?

– Oczywiście. Biorąc pod uwagę potencjał osobowy i możliwości naszych piłkarzy, druga liga to optimum. Gorzej z możliwościami finansowymi, ale przykład I-ligowej Padwy pokazuje, że mobilizacja miasta, kibiców i szeregu sponsorów lokalnych pozwala myśleć nie tylko o utrzymaniu się w wysokiej klasie rozgrywkowej, ale także o walce z faworytami jak równy z równym. Pewnie nie tylko ja obserwuję uważnie działalność Adama Adamczuka i Tomasza Saka i widzimy, że w Hetman to ciągle marka, która potrafi przyciągnąć inwestorów czy sponsorów.    

– Wkrótce zgodnie z wymogami fundacja musi przekształcić się w spółkę akcyjną. Czy wiadomo już, jak będzie to przebiegało?

– Nadal z fundacją pracujemy nad tym. Uważamy, że formuła fundacji jako instytucji non profit się w Zamościu sprawdziła. Zarządzanie jest sprawne, a spółka generuje duże koszty finansowe. Dlatego szukamy wyjścia z sytuacji, aby te koszty nie rosły. I na pewno je znajdziemy.

Gdyby zapytać Andrzeja Wnuka: Dlaczego warto chodzić na mecze Hetmana, to usłyszelibyśmy…

– Moi bliscy zadają to samo pytanie. Z jednej strony jest to bardzo dobre widowisko, są pozytywne emocje, jak np. podczas ostatniego meczu z Górnikiem II Łęczna. To był piękny, otwarty pojedynek i tylko błędy indywidualne obrony zadecydowały o przegranej w końcówce. Z drugiej strony na mecze Hetmana przychodzi mnóstwo osób, można poczuć coś w rodzaju więzi z naszymi znajomymi, sąsiadami, kibicami. No, a po trzecie – choć może zabrzmi górnolotnie – Hetman to nasza duma. I wówczas kiedy wygrywa, i wtedy, kiedy przychodzą gorsze dni. Prawdziwy kibic nigdy się jednak na swój klub nie obraża. I to właśnie można zrozumieć, oglądając mecze Hetmana.